29 marca 2016

Rocznica koncertu

29 marca, godzina 14:30 i 19:00, spełnienie marzeń wszystkich nastolatków zakochanych w serialu Violetta. Własnie w ten dzień odbyły się dwa pierwsze show Violetta Live, pierwszy raz przywitaliśmy swoich idoli w naszym kraju. Mija dzisiaj rok, pierwsza rocznica od koncertu. Chciałabym przypomnieć wam jak to było. Odwołam się do recenzji Angeles, naszej byłej redaktorki i mojej przyjaciółki. Razem spełniłyśmy nasze marzenie. Zapraszam do czytania!




O godzinie 9:00 rano siedziałyśmy już z Alex w samochodzie, strasznie podekscytowane i gotowe na podbój Łodzi :D
Razem z moim tatą i siostrą, wyruszyliśmy tak wcześnie, ponieważ tak samo jak Alex mieszkamy pod Poznaniem, więc potrzebowaliśmy trochę czasu na dojazd.
Zaplanowałyśmy, że gdy będziemy już w Łodzi, pójdziemy coś zjeść przed koncertem, lecz wszystko się zmieniło, kiedy dowiedziałam się z Twittera, że cała masa fanów, od kilku godzin czeka na obsadę pod hotelem Hilton.
Około godziny 12:30 stałyśmy przed hotelem, ja z aparatem w dłoni, Alex z notesem i długopisem :) Było strasznie zimno i wiał lodowaty wiatr, ale muszę przyznać, że za bardzo nas to nie obchodziło, ponieważ jakieś 20 minut później, z hotelu wyszli ochroniarze i zaczęli ustawiać barierki służące do ochrony przed tłumem fanów. Fani śpiewali piosenki takie jak En Mi Mundo, Soy Mi Mejor Momento i wykrzykiwali po kolei imiona obsady. Aż w końcu pod samiutkie drzwi hotelu podjechał czarny bus z przyciemnianymi szybami. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć gdy przez szklaną szybę zobaczyły Tini, razem z jej rodzicami, próbującą wyjść z hotelu i udać się na przygotowania do koncertu, jednak nie daliśmy jej tak szybko uciec ;) Dała kilka autografów, podpisała się na czyiś słuchawkach, polskim egzemplarzu "Po prostu Tini".



Po spotkaniu Tini przy hotelu, jak większość fanów udałyśmy się z Alex i moją siostrą na teren Areny. Przez to, że posiadałyśmy bilety VIP, gdy dotarłyśmy na miejsce musiałyśmy stanąć w długiej kolejce, aby odebrać upominki z pakietu VIP. Każda z nas otrzymała książeczkę ze zdjęciami z koncertów i duży plakat :)

 

 



Gdy otrzymałyśmy nasze prezenty, musiałyśmy przebić się przez ogromny tłum, aby dotrzeć do głównego wejścia na samą arenę. Widok, który zaraz potem ujrzałyśmy dosłownie nas oszołomił. Arena w środku jest ogromna! Masa miejsc na trybunach, gigantyczna scena, ekrany LCD i miejsca VIP  na samym środku. Wielkie WOW :)


 

W trakcie czekania na godzinę 14:30, miałyśmy przyjemność zobaczyć Marianę Stoessel, mamę Tini. Stała ona przy scenie, za barierkami :)


I w końcu, kiedy wybiła godzina 14:30, zgasły światła, publiczność zaczęła krzyczeć, na scenę wyszli tancerze, którzy wykonali układ ze światełkami. Chwilkę potem w naszych uszach zabrzmiały pierwsze dźwięki "En Gira" i pojawiła się Tini. Razem z Alex byłyśmy już w siódmym niebie :)
Nawet nie wiecie, jak bardzo to przeżywałyśmy, inaczej niż niektóre dzieci koło nas, które tylko siedziały, jakby z lekko przynudzoną minką :/ Może zareagowały tak na nas, dwie szesnastolatki, krzycząca, śpiewające i tańczące na swoich krzesłach :D
Oczywiście nie mówię, że źle się spisaliście! Większość osób (w tym nawet rodzice) była głośna i śpiewała razem z obsadą :) Daliśmy czadu!
Kilka zdjęć i film zrobiony przeze mnie :)














Na koncercie, w czasie gdy Tini śpiewała "Underneath it all", zauważyłam pewną blondynkę, która stała obok ochroniarza...Kilka sekund później, zdałam sobie sprawę, że widzę na własne oczy Clari Alonso! Powiedziałam to Alex, i zaczęłyśmy do niej machać. Nie wiadomo jakim cudem, aktorka nas zauważyła i uśmiechnęła się do nas! :) Jak wiadomo, jestem Clarinatica, więc spotkanie serialowej Angie było dla mnie następnym wielkim przeżyciem :')


Czas na koncercie zleciał nam zdecydowanie za szybko! Tyle emocji na raz! Muszę przyznać, że gdy o tym myślę od razu dostaję gęsiej skórki. Mimo to sądzę, że Alex jeszcze mocniej przeżyła cały ten dzień. Popłakała się na kilku piosenkach, zwłaszcza kiedy Tini płakała razem z nią, podczas gdy wygłosiła przemowę przed piosenką Soy Mi Mejor Momento.
Obsada spisała się fenomenalnie! Nauczyli się tak dużo słów w języku polskim, co chwilę dało się słyszeć "Kocham Was", "Kocham Polskę", czy nawet "Lubicie Are you ready for the ride?" :)
Nie da się też zapomnieć o udziale Justyny Bojczuk, która kilka razy pojawiła się na scenie, żeby podkręcić atmosferę i zachęcić nas do aplause'u :)
Koncert był naprawdę jednym z najlepszych przeżyć w moim życiu, poznałam osoby, o których myślę każdego dnia, od 3 lat bez przerwy. Niesamowicie było spędzić z nimi 2 godziny swojego życia, które przez nich staje się radośniejsze i ciekawsze :)
Jeśli macie możliwość, to naprawdę, zachęcam Was do wybrania się na VL w sierpniu, i muszę Wam powiedzieć, że bilety w pierwszych rzędach to coś niesamowitego, ponieważ możecie patrzeć swoim idolom prosto w oczy, i uśmiechać się do nich, dziękując za to co robią. ♥



Kto z was był na koncercie???

3 komentarze:

  1. jesteście jedyne, które o tym pamiętały. Dziękuję!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś niesamowita że o tym pamiętasz ja również byłam w Łodzi na VL i też bardzo to przeżyłam Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś niesamowita że o tym pamiętasz ja również byłam w Łodzi na VL i też bardzo to przeżyłam Gratuluję

    OdpowiedzUsuń

Nasza redakcja liczy, że podobał wam się post zamieszczony powyżej. Pamiętajcie, w komentarzach możecie przesyłać nam opinie, pytania do naszej redakcji i nowe sugestie na kolejny post. To wszystko robimy dla was, dla kochanych Vilovers…