12 września 2013

Wyniki konkursu

A więc kilka dni temu ogłosiłam konkurs na opowiadanie "Leon vs Tomas" 
Otrzymałam wiele naprawdę doskonałych prac zarówno pod względem językowym jak i ortograficznym. 
Wybór był trudny , ale w końcu zdecydowałam. 

Zwyciężczynią zostały Leonetta Enter i Sandra.Pikurowska.

GRATULUJEMY !!!

Z godnie z obiecaną nagrodą nasze dwie dziewczyny otrzymują posadę dziennej redaktorki naszego bloga a ich opowiadanie znajduje się poniżej. Zapraszam do czytania. Naprawdę warto opowiadanie jest cudowne :***






AUTOR : LEONETTA ENTER

  Violetta szła przez park i myślała o swoim wymarzonym chłopaku. Powinien być wrażliwy, bezinteresowny, uczciwy, przystojny, utalentowany... Zganiła siebie za to, że tak dużo wymaga. Przecież trafiła tak świetnie. Już na początku wybrała Thomasa jako miłość swojego życia... Ale Leon... Pojawił się tak nagle, akurat jak się pokłóciła z Hiszpanem o Ludmiłę... Wtedy zaczął ją pocieszać, wszystko przy nim przybrało kolorowe barwy. Przestała martwić się "Tommim", za to zaczęła cieszyć się każdą sekundą spędzoną z Leónem. Właśnie tamtego dnia zabrał ją do klasy muzycznej i zagrał dla niej piosenkę "Podemos". Popłakała się z tego powodu, nie dlatego, że myślała o Thomasie- dlatego, że zrozumiała, że kocha Leona bardziej. Przez to zerwała z Thomasem, a Leona poprosiła o chodzenie.
Kiedy tak szła, zebrało się na burzę. Powolny chód, jakim dotychczas podążała, zmienił się w szybki bieg, żeby jak najszybciej dotrzeć do domu. Chciała upaść, chciała, żeby okazało się, który z nich, i czy w ogóle któryś, szedł za nią, by ją obronić w razie czego. Lecz nie udało się jej to. Dobiegła do mieszkania nieubłocona. Czekała na telefon od któregoś z nich. Bardziej od Leona. Albo, żeby do niej przyszedł. Od kiedy usunął sobie grzywkę, po prostu chciała go widzieć co chwilę. Ponownie się na siebie zezłościła. Oni mają własne życie, pomyślała. Nie powinni każdej chwili poświęcać jej.. 

*w tym samym czasie*
          Leon siedział na łóżku ze słuchawkami na uszach i zastanawiał się, co się z nim stało. Jeszcze niedawno był zupełnie jak Ludmiła; wredny, zadziorny i podrywał wszystkie dziewczyny. Natomiast w obecności Violetty się zmienił. Bardzo. Nie wiedział, o co chodzi. Ale wiedział, że to życie, które przeżywał obecnie, było lepsze od tamtego, poprzedniego. Nie zamierzał z niego nigdy zrezygnować. Wtem przypomniał sobie, że Vilu była dziewczyną Thomasa... Zaczęły go nękać wątpliwości- czy ona była z nim tylko po to, żeby zapomnieć o swoim byłym? Czy naprawdę go kochała? To sprawiło, że włączył muzykę na maxa i wsłuchał się w melodię. 

*następny dzień, Studio On Beat*
          - Ludmiła, co robisz?- zaciekawił się Thomas. Ludmiła w mik odrzuciła pamiętnik Violetty na drugi koniec sali tak, że wpadł do magazynu. Było tak blisko, żeby odkryć wszystkie jej sekrety! Czemu Tommi musi zawsze przychodzić w najmniej odpowiednim momencie?!, pomyślała. Odpowiedziała pytaniem na pytanie:
- A Ty co?- i zachichotała sztucznie. 
- No... Pytam Cię, co robisz?... Lud, co jest?- dopytywał się z lekkim wahaniem.
- Eee... Bo wiesz... Patrzyłam na nuty do nowej piosenki, ale wiesz co? Niepotrzebna mi jest, kiedy jesteś obok...- rozmarzyła się dziewczyna.
- W sumie.. Tak właściwie.. Bo wiesz... Przyszedłem tylko po gitarę.- wyznał niepewnie.
- Ahm... No cóż, zostań na dłużej!- poprosiła niezwykle piskliwym tonem, aż Tomasowi zabrzęczało w uszach.
- N-nie, dzięki... Naprawdę muszę już iść...- wykręcał się. Ludmila jednak nie zamierzała oddać go Violettcie.
- Dobrze, ale wiem, że śpieszysz się do tej Violki, która pod obliczem aniołka skrywa diabła. Nie daj się jej! Ona chce cię tylko zranić. A ja... Ja naprawdę Cię kocham, więc proszę... Jak zrozumiesz, kim jest naprawdę, zadzwoń.- oświadczyła, po czym wyszła, uderzając go swoimi włosami, które podrzuciła. Thomas tylko głęboko westchnął, zabrał gitarę i faktycznie wyszedł na korytarz. Jednak nie spotkał tam Violetty, tylko Leona.
- Leon, widziałeś Violettę?- spytał nieśmiale. Przypuszczał, jaka będzie reakcja jego kolegi.
- Nie, nie widziałem. Dzwoniła, że musiała zostać, bo gada z Angie... A co?- odpowiedział najnormalniej w świecie León. Szczęka "Tomowi" opadła. Stał zdębiały chwilę, dopóki nie otrząsnął się z doznanego szoku, i zaczął pytać, nie myśląc:
- Czekaj, ty nie powinieneś się złościć? Nie jesteś już taki wredny? Co się z tobą dzieje? Jesteś chory? Może lepiej wracaj do domu?...- zadał o pięć za dużo. Jego towarzysz rozmowy założył ręce i zaczął mówić:
- Thomas, możesz przestać? Kurczę, tak trudno zrozumieć, że jestem innym człowiekiem, niż byłem?!- zezłościł się.- Nie jestem wrednym, natrętnym podrywaczem. Od jakiegoś roku. Dziwne, że dopiero teraz zauważyłeś... No ale dobra. Posłuchaj, Violetta nie może cierpieć. Jest przekonana, że wybrała dobrze, więc... Dobrze Ci radzę, nie zbliżaj się do niej.
- Jednak coś Ci z tamtej natury zostało... Ale... Co jeśli Viola woli mnie? Hę? Co wtedy?
- Wtedy, jeśli z nią zerwę, popadnie w depresję i nie będzie chciała z Tobą być?- odpowiedział pytaniem na kolejne pytanie Thomasa Leon. Tamten podrapał się w podbródek, żeby zrozumieć, co jego wróg w walce o miłość Violetty powiedział, po czym po chwili stwierdził:
- Nie poddam się tak łatwo. Pamiętaj.- i odszedł spokojnie. Verdas tylko wzruszył ramionami i poszedł przećwiczyć z chłopakami nową piosenkę zespołu. 

*Piętnaście minut później*
             Thomas siedział na scenie z gitarą i czekał na odpowiedni moment. Wtedy usłyszał charakterystyczny dźwięk, który przypisał nuceniu przez Violettę piosenki "Te Creo". To ona przyszła do Studia. Gdy wstąpiła do sali występów, zaczął grać "Verte de Lejos". Dziewczyna zasłuchana nie zwróciła uwagi na Leona, który w tym momencie wszedł do klasy, i z lekkim uśmiechem patrzyła na swojego byłego. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, odwróciła wzrok, ale sekundę potem znów wpatrywała się w niego z miłością. Thomas dochodził do refrenu, lecz w tym momencie Leon wyłączył sprzęt nagłaśniający i wyrwał mu gitarę.
- Co ty wyrabiasz?! Ja ćwiczę!- wydarł się na cały głos zawiedziony przykrym faktem, iż nie zdążył zaśpiewać refrenu, Tommi.
- Umawialiśmy się.- rzekł obojętnie León. Wkurzony wyszedł z sali. Vilu trochę była przygnębiona tym, że zasmuciła Leona i zmusiła go do czegoś takiego. Wiedziała, że gdyby nie to, że patrzyła na grającego, nie zdarzyłoby się to. Mimo to jej chłopak podszedł do niej i przytulił, aby upewnić ją, że nic się nie stało. Wtuliła się w jego ramię i wyszli ze szkoły.
- I co? Nadal chcesz czekać, aż Ci ją zupełnie zabierze?- usłyszał Tom zza swoich pleców.
- Ludmiła, mówiłem Ci już, że jeśli ona chce być z Leonem, to niech będzie..- rozpaczał chłopak.
- No dobra. Ale pamiętaj- ja zawsze mam w zanadrzu jakiś plan...- puściła do niego oko żmija i wyszła trzymając rękę Naty. Tomas pokręcił z dezaprobatą głową i poszedł w stronę swojego domu. Zauważył ich. Nie chciał tego robić, ale serce wzięło górę nad rozumem. Podbiegł do pary i powiedział jednym tchem:
- Violetta, jeśli wolisz Leona, zrozumiem to. Ale jeśli mnie, to powiedz mu to i zerwij z nim, bądźmy razem! Błagam, powiedz wreszcie! 
- Thomas, obiecałeś, że...
- Co z tego, że obiecałem?! Kocham ją! Tak! Wiem, że ona mnie też! Tylko nie wiem, którego z nas bardziej! A muszę wiedzieć!- krzyknął smutno.
- Cicho! Zachowujecie się jak dzieci!- wkurzyła się Vilu.- Thomas, wybrałeś Ludmiłę. Nie wiem, jak możesz nie widzieć, że to tarantula, ale ja to wiem. I wiem też, że zawsze byś się za nią uganiał! A Leon... Leon, zatkaj uszy.
Chłopak włożył słuchawki i włączył muzykę na maxa.
- A Leon jest o wiele milszy, życzliwszy, o wiele bardziej bezinteresowny niż był. Wierzę, że jest mi wierny i dostrzegam to. Wybacz Thomas, ale nie chcę, już nigdy nie będę chciała, z Tobą być. Ale kocham Cię, nie tylko jako przyjaciela.- po wypowiedzeniu tych trudnych do przełknięcia słów dziewczyna zdjęła Leónowi jednym ruchem słuchawki i ruszyła szybkim krokiem do fontanny w parku.

            Następnego dnia pod swoimi drzwiami znalazła karteczkę w różowej kopercie, a na niej było napisane ozdobnymi, bardzo starannymi literami, które umiał robić tylko Tomas:
"Violetto!
Wiem, ile Ci sprawiałem problemów. Ale wiem też, że mnie również kochasz. I masz rację w kilku rzeczach- nie widzę w Ludmile nic złego. Próbowałem się doszukać jej wad, ale nic to nie dało. Wciąż uważam ją za kogoś, kim na pewno nie jest. Kolejną sprawą jest to, że faktycznie Leon się zmienił. Zawsze był wredny i zadziorny, teraz jest o wiele milszy i bardziej wyrozumiały. Ostatnia rzecz, o której powinnaś wiedzieć jest taka, że nie zobaczysz mnie więcej. Chyba, że wyjedziesz do Madrytu i mnie znajdziesz pośród kilku milionów ludzi w centrum Hiszpanii... Tak. Wyjechałem. Jestem już w samolocie, ciągle o Tobie myślę. Mam na MP3 wszystkie piosenki, które zaśpiewałaś. Będą mi o Tobie przypominać. Nie zrobiłem tego dlatego, że chciałem Cię zranić- nie jestem aż taki podły. Wiem zwyczajnie, że przeszkadzam tylko "Leonetcie", bo tak nazwałem Ciebie i Leona, gdy jesteście razem. 
Żegnaj. Jedyną rzeczą, która będzie mnie trzymać przy życiu, będzie bicie Twojego serca, gdy pierwszy raz złapałem Cię w deszczu..."
       
            Popłakała się. Nie mogła w to uwierzyć... Ale też pamiętała bicie serca Thomasa tamtego pamiętnego dnia i od razu zrobiło się jej lżej na sercu. Poszła do Studia, nie smutna, nie płacząca. Była szczęśliwa, że poznała tak dobrą osobę jak On, osobę poświęcającą własne uczucie, własne dobro i możliwość stworzenia z kimś związku tylko po to, by ta dziewczyna nie miała trudnego wyboru.
AUTOR: Sandra.Pikurowska.
Tomas vs Leon
 
        „ Już sama nie wiem… Nigdy wcześniej nie byłam tak rozdarta. Moje serce podzielone jest pomiędzy dwóch chłopaków- Tomasa i Leona. Obaj są fantastyczni! Leon jest czuły, opiekuńczy. Zawsze jest, gdy go potrzebuje, potrafi mnie pocieszyć w każdej sytuacji. Thomas zaś jest romantyczny, czuły i wrażliwy. Nie wstydzi się swoich uczuć i wiem, że kocha mnie całym sercem… I jak mam tu wybrać? A może jest jeszcze za wcześnie na miłość? Te pytania nie dają mi spokoju… ”- skończyłam wpis w pamiętniku i położyłam się spać.
       Wstałam wcześniej niż zwykle, gdyż i tak nie zmrużyłam oka przez całą noc. Wyszykowałam się i zeszłam na dół. Zobaczyłam Olgę w swoim wzorzystym fartuszku nakrywającą do śniadania, brata Jade siedzącego już przy stole i Ramalo rozmawiającego z tatą. Jade szykowała się jeszcze w łazience.
-Dzień dobry Violu- powiedziała Angie schodząc po schodach –Jak ci się spało?
-Dzień dobry Angie!- powiedziałam radośnie ściskając swoja nauczycielkę. –Szkoda gadać… Ciągle nie wiem, co dalej z Tomasem i Leonem… -powiedziałam spuszczając wzrok na podłogę.
-Violu, Violu, Violu. Co ja mam ci powiedzieć? Myślę, że musisz posłuchać swojego serca, ono ci powie, kogo kochasz –oznajmiła uśmiechając się i czule obejmując mnie swoim ramieniem. –A teraz chodźmy na śniadanie, bo zaraz wychodzimy.
Zasiadłyśmy, więc do stołu. Wszyscy byli już obecni oprócz Jade, lecz po chwili i ona dołączyła do posiłku.
-Violu dzisiaj przyjadę po ciebie do szkoły. Może pójdziemy na jakieś lody?- zapytał tata. - Dawno nigdzie razem nie byliśmy.
-Wiesz tato ja…- nie wiedziałam, co odpowiedzieć. –Ja mam dzisiaj dodatkowe zajęcia z historii muzyki- wydusiłam wreszcie. Nie byłam zadowolona, że muszę znowu go okłamać.
-No nic w takim razie Ramalo cie odbierze, bo ja mam spotkanie.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi, które otworzyła Olga. W progu ukazał się Leon z różą w dłoni.
-Jest Violetta?- zapytał.
Wstałam od stołu i podeszłam do drzwi. Cieszyłam się, że go widzę. Wyglądał tak słodko z tą różą.
-Może pójdziemy razem do Studia?- zapytał wręczając mi kwiatek i delikatnie całując mój policzek.
-Pewnie, poczekaj tylko wezmę torebkę. –Powiedziałam sięgając na wieszak. –Wychodzę! -krzyknęłam przekraczając próg domu.
-Pięknie wyglądasz –komplementował mnie po drodze.
-Dziękuję to miłe –odpowiedziałam lekko zawstydzona.
       Droga minęła nam bardzo szybko. Dużo rozmawialiśmy na różne tematy a Leon nie przestawał mnie komplementować. Kiedy dotarliśmy do Studia podziękowałam mu za miłą drogę poczym zobaczyłam siedzącą na ławce Fran i Cami.
-Hej, co tam?- zapytałam rozweselona podchodząc do nich.
-O widzę, że ktoś ma dobry humor- uśmiechnęła się Fran.
-Wybrałaś Leona?- wypytywała Cami, która widziała jak z nim przyszłam.
-Jeszcze nie podjęłam decyzji- odpowiedziałam niechętnie, gdyż nie chciałam poruszać tego tematu –Chodźmy się rozgrzać, bo Gregorio pewnie da nam niezły wycisk!- zmieniłam temat.
       Weszłyśmy do sali śmiejąc się na cały głos nawet nie pamiętam, z czego. Wszyscy byli obecni brakowało jedynie Ludmiły i Nati.  Zobaczyłam Tomasa rozmawiającego z Maxim. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie a ja odwdzięczyłam mu się tym samym. Stanęłam obok krążka do ćwiczeń by rozpocząć rozgrzewkę, kiedy podszedł do mnie Leon.
-Masz jakieś plany po zajęciach?- zapytał dodając swój uroczy uśmiech.
-Nie, nie mam- odpowiedziałam uśmiechając się.
-Może pójdziemy do Resto na jakiś koktajl?
-Pewnie, że tak.
Widać było, że chciał cos jeszcze powiedzieć, lecz przerwał mu Gregorio, który wparował do sali mrucząc coś pod nosem.
-Dzisiaj zajmiemy się nowym układem –zaczął. –Ustawcie się – już chciał załączyć muzykę, kiedy do sali weszły spóźnione Ludmiła i Nati. –Gdzie byłyście? Wiecie, że nie toleruje spóźnień!- zdenerwował się.
-Ależ Gregorio…- próbowała załagodzić Ludmiła. Nati stała obok ze spuszczonym wzrokiem i chichotała się pod nosem, gdyż widok wściekłego Gregoria z wielką plamą na czole rozbawił ją.
-Następnym razem jak macie się spóźnić to w ogóle nie przychodźcie! –dodał na koniec. –Teraz ustawcie się i zaczynamy! Raz i dwa i trzy i cztery…
     Po zajęciach wyszłam przed Studio. Czekał tam już na mnie Leon. Podeszłam, złapałam go pod ramie i udaliśmy się w kierunku Resto. Weszliśmy do środka i usiadaliśmy przy jednym ze stolików.
-Co podać? – zapytał Luka stojący przy nas z notesem i długopisem w dłoni.
-Dla mnie sok z pomarańczy i ananasa. A dla ciebie?- zapytał mnie Leon.
-Dla mnie to samo.
-Dwa razy sok z pomarańczy i ananasa- powtórzył notując w notesie Luka, który po chwili zniknął za drzwiami kuchni. Nie trwało to długo i już mieliśmy podane nasze zamówienie.
Po chwili do baru wszedł Tomas, który gdy zobaczył mnie z Leonem odwrócił wzrok udając, że nie robi to na nim wrażenia.
-Jesteś wreszcie!- krzyknął zza baru Luka.
-Wszystko gotowe?- zapytał chłopak. Wszystko wskazywało na to, że ma teraz wystąpić.
-Tak wszystko gotowe. Możesz zaczynać.
Chłopak wszedł na niewielką scenę, złapał gitarę i zaczął grać. Usłyszałam znajomą mi nutę, była to piosenka „Tienes Todo”, którą skomponował dla mnie. Wspomniała mi się ta piękna chwila, kiedy razem ją śpiewaliśmy właśnie w tym miejscu. Tomas nie spuszczał ze mnie wzroku, śpiewał ją dla mnie. Ja również zapatrzyłam się w jego piękne oczy i zapomniałam w ogóle gdzie jestem. Czas się dla mnie zatrzymał. W tym momencie liczyłam się tylko ja i on. Wszyscy widzieli, co się dzieję zwłaszcza Leon. Gdy chłopak skończył swój utwór zazdrosny Leon wstał od stolika złapał gitarę i zaczął śpiewać „Voy por ti”. To również było skierowane do mnie, lecz ja nie rozumiałam, po co on to robi i po prostu wyszłam.
-Co się stało?- wybiegł za mną Leon.
-Jeszcze się pytasz? Po co była ta scena? Co chciałeś tym udowodnić?- naskoczyłam na niego.
-Sam nie wiem. Zobaczyłem jak on śpiewa dla ciebie i nie mogłem tak tego zostawić. Violu pragnę być z tobą nie mogę patrzeć jak on mi cię odbiera!
-Leon to była tylko piosenka! Wcale mi tego nie ułatwiasz. Nie wiem, co czuje jestem w tym wszystkim zwyczajnie zagubiona. Proszę nie utrudniaj mi tego- dodałam odchodząc.
                                                       *Wieczorem w domu Castillo*
       „[…] a na dodatek Leon mi tego nie ułatwia… Mówi, że mnie kocha a ja nie wiem, co robić. Nigdy nie byłam tak zagubiona”- nie dokończyłam wpisu, gdyż usłyszałam, że ktoś mnie woła z dworu. Otworzyłam okno a na dole stał Tomas z kwiatami i kocem.
-Zejdziesz?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Tomas, co ty tu robisz? Co jak mój tata cie zobaczy?- zlekceważyłam jego pytanie.
-Proszę zejdź do mnie.
Jak najciszej mogłam zeszłam na dół i wyszłam do ogrodu, gdzie czekał na mnie chłopak.
-Proszę to dla ciebie- wręczył mi bukiet kwiatów. –Usiądziesz? –zapytał wskazując ręką na koc.
-Pewnie –powiedziałam. Wszystkie obawy o to czy tata nas zobaczy zniknęły chciałam po prostu miło spędzić czas. To, co przygotował było bardzo romantyczne. Na wszelki wypadek napisałam do Angie sms-a by mnie kryła przed tatą. Chciałam poczuć się pewniej.
-Tomas skąd pomysł by do mnie przyjść?- zapytałam, gdyż strasznie mnie to ciekawiło.
-Chciałem cie zobaczyć. Tęskniłem- odpowiedział zawstydzony. Popatrz widzisz?- zapytał wskazując na niebo pełne gwiazd. –Tam jest duży wóz. –Oznajmił kładąc się na kocu. Położyłam się obok opierając swoją głowę na jego torsie.
Leżeliśmy tak dłuższą chwile wpatrując się w gwiazdy a ja wtulona w niego czułam się tak jak nigdy wcześniej. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, lecz po chwili z okna dobiegły mnie wołania Angie.
-Violu! Twój tata zaraz przyjdzie powiedzieć ci dobranoc! Musisz wracać!

-Muszę już iść- powiedziałam zasmucona. –Dziękuję, że przyszedłeś.
-Nie ma, za co- powiedział głaskając mój policzek. Popatrzeliśmy sobie głęboko w oczy, w których ponownie się zatraciłam jednak po chwili wróciłam na ziemie i na pożegnanie czule pocałowałam chłopaka w policzek i pobiegłam do domu.
                                                                 *Nazajutrz w Studio*
       Szłam korytarzem na zajęcia, kiedy usłyszałam, że w sali od muzyki ktoś gra na keyboardzie. Weszłam do niej. Leon właśnie grał „Podemos”. Gdy mnie zobaczył zaczął śpiewać tekst piosenki. Bez wahania przyłączyłam się do niego. Po wykonaniu utworu Leon nachylił się w moim kierunku. Wiedziałam, że chce mnie pocałować jednak ja tego nie chciałam. Odsunęłam się od niego i wybiegłam z sali.
-Violu poczekaj! Przepraszam!- krzyczał za mną Leon, lecz mnie już nie było w pobliżu.
Przez cały dzień unikałam zarówno Leona jak i Tomasa. Nie chciałam by cos miedzy nami zaszło, bo każda taka chwila jeszcze bardziej wszystko komplikowała. Tomas wielokrotnie próbował ze mną porozmawiać o tym, co się wydarzyło wieczorem, lecz ja nie chciałam się z nim widzieć. Po zajęciach poszłam od razu do domu. Zamknęłam się w pokoju i cały czas rozmyślałam, którego z nich wybrać. Coraz bardziej uważałam, że za wcześnie na miłość albo, aby żadnego nie zranić nie wybiorę nikogo. W mojej głowie panował totalny chaos. Nastąpił wieczór a ja nadal nic nie wiedziałam. Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Weszła Angie.
-I jak ci idzie?- zapytała siadając obok.
-Fatalnie. Nie sądziłam, że to takie trudne…- odpowiedziałam zrezygnowana.
-Posłuchaj swojego serca. Wiem, że to trudne, ale pamiętaj, że kocha się sercem a nie głową- powiedziała wychodząc.
       „W Studiu organizują bal! To będzie mój pierwszy, już nie mogę się doczekać!”- wpisałam do swojego fioletowego pamiętnika poczym zaczęłam się szykować. Minęły 3 godziny i byłam gotowa. Przyszła po mnie Fran i razem udałyśmy się na imprezę. Oczywiście tacie powiedziałam, że będę u niej nocować. Po drodze opowiedziałam przyjaciółce o moim wyborze. Po długich namysłach podjęłam decyzję i wybrałam Leona. Weszłyśmy do pięknie ozdobionej sali. Wszyscy bawili się na parkiecie, ale kiedy weszłyśmy akurat puści wolny kawałek. Próbowałam wyłapać wśród wszystkich osób Leona. W końcu mi się udało. Zobaczyłam go tańczącego z jakąś inną dziewczyną. Zobaczył mnie poczym specjalnie pocałował ją tak bym to widziała. Do oczu napływały mi łzy, które bezskutecznie próbowałam powstrzymać. Usiadłam w kącie załamana, kiedy nagle ktoś stanął przede mną. Był to nikt inny jak Tomas z wyciągniętą dłonią w moją stronę.
-Zatańczymy?- zapytał.
Bez słowa podałam mu rękę i wyszliśmy na parkiet. Przytuleni kołysaliśmy się wolno w rytm grającej piosenki. Gdy utwór dobiega końca chłopak uniósł mój podbródek zerkając mi w oczy. Nachylił się w moją stronę a nasze usta zetknęły się w geście pocałunku, kiedy nagle zerwałam się z łóżka. To był tylko sen mówiłam sama do siebie. Byłam strasznie zawiedziona tym, że to się nie działo naprawdę. Położyłam się ponownie do łóżka, lecz nie zasnęłam przez całą noc, gdyż myślałam cały czas o tym śnie i coś zrozumiałam.
                                                               *Nazajutrz w Studiu*
       Kiedy przyszłam do Studia od razu zaczęłam szukać Tomasa. Przeszukałam całą szkołę. W końcu znalazłam go w sali z instrumentami. Siedział przy pianinie i grał jakąś melodie. Usiadłam obok niego przy instrumencie i zaczęłam grać razem z nim, kiedy nasze dłonie dotknęły się przez przypadek. Zerknęliśmy na siebie.
-Tomas ja…- zaczęłam rozmowę. –Kiedy jesteś obok mnie to ja czuje coś…- nie było mi dane dokończyć.
-Niezwykłego- zrobił to za mnie. –Ja też to czuje za każdym razem, kiedy tylko cię widzę.
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Powoli nasze usta się zbliżały aż w końcu spotkały się. Odwzajemniłam pocałunek jak najdelikatniej potrafiłam. To była wyjątkowa chwila, a czas ponownie się zatrzymał. Wiedziałam, że to ten jedyny…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasza redakcja liczy, że podobał wam się post zamieszczony powyżej. Pamiętajcie, w komentarzach możecie przesyłać nam opinie, pytania do naszej redakcji i nowe sugestie na kolejny post. To wszystko robimy dla was, dla kochanych Vilovers…