Dziś przychodzę do was z artykułem dotyczącym filmu "Tini - nowe życie Violetty", który ukażę się na dużym ekranie już za niecały tydzień, 1 lipca. Wywiad z aktorami przeprowadzony dla Interii.
Twórcy argentyńskiego serialu "Violetta" (2012-2015), cieszącego się i u nas niesłabnącą popularnością, postanowili rozszerzyć losy głównej bohaterki w formie pełnometrażowego filmu. "Tini: Nowe życie Violetty" na ekrany polskich kin trafi 1 lipca. Co działo się na planie i dlaczego warto zobaczyć film? O tym opowiedzieli nam jego aktorzy.
Scenariusz
 filmu "Tini: Nowe życie Violetty", odzwierciedlając wątki z poza 
ekranowego życia Tini, opowiada o tym, jak opuszcza ona świat "Violetty"
 i samotnie wyrusza po nieznane dotąd doświadczenia. To, co wydarzy się 
podczas zaledwie jednego lata, odmieni Violettę zarówno jako osobę, jak i
 artystkę. Bohaterka filmu "Tini: Nowe życie Violetty" - Tini (Martina 
Stoessel) - jest bardzo zapracowana. Wciąż podróżuje, nagrywa piosenki, 
udziela wywiadów, rozdaje autografy, śpiewa. I mimo że muzyka jest jej 
największą pasją, tak intensywne życie zaczyna ją męczyć. Dodatkowo jej 
chłopak Leon (znany z "Violetty" Jorge Blanco) przebywa w Los Angeles, 
gdzie pochłonięty jest nagrywaniem swojej płyty, a do Tini docierają 
informacje na temat jego.
Z 
pomocą Tini przychodzi  jej ojciec (Diego Ramos), który wręcza córce 
zaproszenie od starej przyjaciółki rodziny Isabelli (Ángela Molina), 
prowadzącej we Włoszech dom dla młodych artystów. Tam Tini będzie mogła 
odpocząć, poznać nowych znajomych (w tym niespełnionego tancerza Caio 
granego przez Adriána Salzedo), nabrać dystansu do swojego życia i 
przemyśleć wiele spraw, które ją nurtują. Podróż do Włoch stanie się dla
 niej niezapomnianą przygodą. 
Aktorzy
 komedii muzyczno-romantycznej "Tini: Nowe życie Violetty" opowiedzieli w
 rozmowie z Interią o zabawnych sytuacjach, do jakich dochodziło na 
planie filmowym. Martina 'Tini' Stoessel pamięta, jak podczas kręcenia 
najbardziej wzruszającej sceny filmu, główną rolę postanowiła w niej 
zagrać pewna nieznośna... mucha. Owad skutecznie rozpraszał aktorów, 
siadając na barku Jorge Blanco, czyli filmowego Diego (przyp. red. tutaj
 Interia popełniła błąd, chodzi oczywiście o Leona). 
"Płakałam
 ze śmiechu, a z tą muchą to trwało aż w końcu zniknęła i wreszcie udało
 nam się dokończyć tę najważniejszą scenę w filmie" - wspominała z 
rozbawieniem Martina. 
Dokuczliwa
 mucha to jednak nie jedyne zwierzę, które zechciało popsuć szyki 
twórcom "Tini: Nowe życie Violetty". Mercedes Lambre zdradziła nam, że 
jedna ze scen na promie realizowana była z udziałem pięćdziesięciu 
owiec. W pewnym momencie jedna z nich wskoczyła do wody i zaczęła 
tonąć. 
"I 
nagle pozostałe czterdzieści dziewięć rzuciło się w ślad za tą pierwszą i
 wszyscy łapali te owce, by nie wyskakiwały z pokładu. Weterynarz 
kompletnie oszalał na ten widok" - opowiadała Interii roześmiana 
Mercedes. 
"Tini:
 Nowe życie Violetty" z porywającymi motywami muzycznymi i nowymi 
postaciami to nie lada gratka zarówno dla wiernych fanów Violetty, jak i
 dla nowych widzów. Przekonani o tym są także aktorzy grający w filmie. 
"Mogę 
powiedzieć polskim widzom, że nie musicie być fanami 'Violetty', żeby 
obejrzeć film, bo jest to historia miłosna, bardzo bardzo przyjemna, 
nakręcona w niesamowitym, pięknym miejscu we Włoszech. Ma też cudowną 
muzykę. Oczywiście fani 'Violetty' muszą pójść na film" - przekonywała w
 rozmowie z Interią María Clara Alonso wcielająca się w produkcji w 
postać Angie. Aktorka przyznała również, że oglądając komedię, kilka 
razy prawie rozpłakała się ze wzruszenia. 
Do 
Martiny 'Tini' Stoessel oprócz Maríi Clary Alonso dołączają w filmie 
także inni członkowie obsady serialu "Violetta", czyli wspomniani Jorge 
Blanco i Mercedes Lambre. Ale na ekranie podziwiać możemy również nowe 
twarze. Jedna z nich należy do Leonarda Cecchi, znanego z serialu "Alex i
 spółka". W filmie odgrywa on postać Saula, którego Tini poznaje we 
Włoszech. Leonardo, który jest rodowitym Włochem, hiszpańskiego uczył 
się dopiero na potrzeby swojej roli. Przez to na planie zrodziła się 
dość zabawna sytuacja z jego udziałem. 
"Nagrywaliśmy
 scenę z Tini i pozostałymi włoskimi członkami obsady, którzy mieszkali 
we Włoszech. Ja i Ridder (Ridder van Kooten - przyp. red.) myśleliśmy, 
że kręcimy następną scenę, a nie wcześniejszą. Violetta mówiła nam w 
niej, że mamy wielki problem, a my na to: 'Jesteśmy bardzo, bardzo 
wdzięczni!'. To nie miało całkowicie sensu! Wszyscy patrzyli na nas 
dziwnie i pytali: 'Wiecie, co właśnie powiedzieliście?', a my na to: 
'Coś nie tak?'. To było naprawdę zabawne" - zdradził nam Leonardo.  
O 
wiele mniej zabawną sytuację pamięta Adrián Salzedo. Aktor opowiedział 
nam, jak to wspólnie z Martiną brali udział w zdjęciach do romantycznej 
sceny na bardzo wzburzonym morzu. "Kilka razy łódka o mało się nie 
wywróciła. A więc staliśmy na niestabilnej łódce, Tini kompletnie 
zmarzła z zimna i szczerze byliśmy przestraszeni" - wspominał aktor. Zabawne
 opowieści o tym, co działo się na planie "Tini: Nowe życie Violetty" 
mogą być argumentem za tym, by obejrzeć film. 







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nasza redakcja liczy, że podobał wam się post zamieszczony powyżej. Pamiętajcie, w komentarzach możecie przesyłać nam opinie, pytania do naszej redakcji i nowe sugestie na kolejny post. To wszystko robimy dla was, dla kochanych Vilovers…